czwartek, 25 września 2014

Marzenie - dziecinada czy technika rozwojowa

Marzenia kojarzą się zazwyczaj z dzieciństwem. Dzieciom pozwalamy marzyć, wyobrażać sobie, kim będą w przyszłości, albo bawić się, że są kimś zupełnie innym, np. postacią z baśni. Dorosłym ludziom jednka odmawiamy już tego prawa. Za właściwe uważa się raczej mówienie o "planach", "celach", dążeniach", używając zatem słów kojarzących się pragmatycznie, słowo "marzenia" rezerwując dla dziecięcych fantazji, uważanych zazwyczaj za bezcelowe. Dlaczego tak trudno docenić ich siłę? Przecież wiele technik motywacyjnych, także coachingowych i psychologicznych, bazuje na wizualizacji swoich pragnień. A czym jest takie wyobrażanie, jeśli nie marzeniem?
Ze względu na ogólnie przyjęte uznawanie marzeń za dziecinne i bezproduktywne, obawiamy się do nich przyznać. Marzymy o sukcesach zawodowych, założeniu kochającej się rodziny, powrocie do formy sprzed lat... czasem trudno jednak powidzieć to na głos w obawie przed krytyką. Czy jednak nigdy nie zdarzyło się wam, że wasze marzenia nagle się spełniły?  Mnie zdarza się to regularnie ;) Nawet jeśli myślę o czymś po cichu, nie przyznając się do tego, to pragnienie kiełkuje w mojej podświadomości, kierując moje działania na ten cel. Nawet, jeśli tracę wiarę, że jest on osiągalny, pewnego dnia dociera do mnie, że to właśnie się dzieje!
To niesamowite uczucie, które przywraca wiarę w marzenia. Z tego też względu nie chcę zastępować tego słowa określeniami bardziej rzeczowymi. Nie wszystkie swoje osiągnięcia planowałam, wyznaczałam jako cele poprzedzone mozolnymi wysiłkami. Czasem wystarczyło pozwolić sobie na marzenia, na myślenie o upragnionych rzeczach, które mogły nie wydawać się realistyczne. Przestałam wierzyć, że powrócę do figury sprzed lat - sądziłam, że pozostanę jedną z kobiet trzymających w szafie za małe ciuchy, w które już nigdy się nie zmieszczą. A jednak - wróciłam do dawnej sylwetki i od ponad roku ją utrzymuję. Porzuciłam też plany zawodowego śpiewania, a przecież niedawno podpisałam kontrakt na występy, wcześniej też - kontrakty wydawnicze na moje utwory. Gdybym nie pozwalała sobie na marzenia, na wyobrażanie sobie tych wszystkich rzeczy, nigdy by do tego nie doszło.
Dlatego nie przestanę marzyć. Pozwolę moim pragnieniom kiełkować, a myślom- kierować mnie w wymarzonym kierunku :)



 
Czy wy też lubicie marzyć, czy jesteście prawdziwymi realistkami?

czwartek, 18 września 2014

Pielęgnacja włosów według Rity ;)

Czas na obiecany post o pielęgnacji włosów. Jak już wspominałam, bardzo dbam o ich kondycję , dlatego ostrożnie dobieram kosmetyki, a także oszczędzam im stylizacji przy pomocy prostownicy, suszarki itp.
Zacznijmy więc od prezentacji obiektu zainteresowania, czyli wspomnianych włosów ;)


A to mój obecny zestaw kosmetyków:



Co drugie mycie zmieniam zestaw kosmetyków. Podczas jednego mycia używam:
- szampon dla dzieci z rumiankiem (używam różnych marek, teraz akurat mam taki) - jest delikatny, oczyszcza włosy nie obciążając ich. Rumianek z kolei ożywia odcień blondu
- maska Gliss Kur Million Gloss (w tym wypadku muszę przyznać, że preferuję tę markę - próbowałam masek z różnych linii, ale zostaje oprzy Gliss Kurze) - nakłada się ją na minutę. Świetnie odżywia włosy sprawiając, że są błyszczące i mocne
- jedwab Biosilk - to już kultowa pozycja;) ułatwia rozczesywanie i odbudowuje strukturę włosa, stają się one gładkie na całej długości. Nakładam na wilgotne włosy, po osuszeniu ręcznikiem
Następne mycie wygląda tak:
- szampon z minerałam z morza martwego - dostępny w niektórych mydlarniach. Cena dość wygórowana (40 zł), jednak jest bardzo wydajny i świetnie odżywia włosy. Jest też naturalny, dzięki czemu dobrze oczyszcza włosy i pozostawia je lekkie i świeże. Maska nie jest potrzebna po myciu tym szamponem, gdyż sam dobrze odżywia włosy, nadaje im połysk
- odżywka bez spłukiwania Gliss Kur Ultimate Volume (w tym wypadku też preferuję tę markę) - nakładam na wilgotne włosy, by ułatwić ich rozczesanie i nawilżyć końcówki
Dodam jeszcze, że włosy rozczesuję dopiero po wyschnięciu, ponieważ mają wówczas mniejszą tendencję do plątania się, dzięki czemu mniej ich połamiemy. Używam tylko grubego grzebienia, który delikatnie rozczesuje włosy. Ponadto zazwyczaj na noc spinam włosy w luźny kucyk lub warkocz, by nie plątały się i nie przygniatały. Akcesoria: gumki i spinki wybieram zwracając uwagę na to, by nie szarpały włosów, aby zminimalizować ich łamanie podczas ich używania.
Do modelowania używam ewentualnie pianki, np. Nivea Flexible Curls. Generalnie unikam suszarki, prostownicy, a także lakieru. Zdarza mi się użyć któregoś z powyższych raz lub dwa do roku, czyli tylko na "wielkie wyjście".
Muszę przyznać, że taka pielęgnacja jest wystarczająca- nawet po mocnym rozjaśnieniu włosów. Sądziłam, że potrzebne będą dodatkowe wcierki itp, jednak włosy nadal wyglądają dobrze, końcówki nie są rozdwojnone (podcinam co ok 6 tygodni). Są bardziej suche, niż przed farbowaniem, jednak jest to taka różnica, że poprzednio myłam je co 2 dni, a teraz - co 3.

Odnośnie farbowania, to do tej pory korzystałam w tej kwestii z usług fryzjera i pewnie dzięki profesjonalnemu rozjaśnianiu włosy nie ucierpiały na tym aż tak bradzo. Zostały one rozjaśnione za pomocą gęstych pasemek, które pokryły większość włosów, a następnie nieco wyrównane za pomocą farby, odcień 8.3, czyli średni blond.
Jednak ze względu na zbliżający się wyjazd do Japonii zamierzam zacząć farbować je samodzielnie. Myślę o użyciu farby L'Oreal Casting Creme Gloss 801 Satynowy Blond lub L'Oréal Excellence Creme 7.31 Złocisty Beż. Używałam ich farb kilka lat temu, czytałam też sporo pozytywnych opinii.
Jeśli macie doświadczenie w tym temacie, to proszę o rady. Dodam, że chodzi mi o ciepły, średni/ciemny blond. Ważne też, by farba miała wygodny aplikator, gdyż nie będę miała raczej miseczki do rozrobienia mikstury.

Czy i Wy poświęcacie włosom tyle uwagi, czy też uważacie to za lekką przesadę? ;)

poniedziałek, 15 września 2014

"7 faktów o mnie" czyli Versatile Blogger Award

Zostałam nominowana do kolejnej zabawy, za co dziękuję Gaja.

Zasady udziału w zabawie:

  • nominować 15 blogów do wyróżnienia,

  • poinformować wybranych przez siebie bloggerów o wyróżnieniu,

  • wyłonić o sobie 7 faktów,

  • podziękować Bloggerowi, który Cię nominował u niego na blogu,

  • zawiesić nagrodę na swoim blogu.


  •  Fakty o mnie:

    1. Część mojego mieszkanka przekształcona jest w studio nagraniowe ;) Jest to co prawda składana kabina, nie mniej jednak kącik w mojej kawalerce przeznaczony jest do przechowywania sprzętu studyjnego, który w po rozłożeniu na czas nagrań zajmuje sporą jego powierzchnię

    2. Mam małą obsesję na punkcie pielęgnacji włosów ;) Są one dla mnie bardzo ważne, dlatego staram się ytrzymywać je w dobrej kondycji, mimo farbowania i znacznej długości. Myślę nad przygotowaniem posta na ten temat

    3. Jestem alergikiem, dlatego nie mogę mieć zwierzątek ani używać zapachowych kosmetyków. Przyzwyczaiłam się już do używania hipoalergicznych kosmetyków, jednak marzy mi się jakis czworonóg, a z racji uczulenia do wyboru pozostaja te bez siersi, np. tzw "yorki"

    4. Lubię ćwiczyć siłowo, jednak mam ograniczone możliwości w tej kwestii ze względu na kontuzję z czasów szkoły baletowej. Jeśli przesadzę z obciążeniem barku, odzywa się ból pod łopatką, który na szczęście nie dokucza mi na co dzień.

    5. Jestem ciepłolubna. Nie przeszkadzają mi upały, za to cierpię zimą, zostałam więc mistrzem ubierania się na cebulkę - potrafię pobijać rekordy w ilości ubieranych warstw :P Np. dwie pary skarpet, zwykłe leginsy + ocieplane leginsy, ciepły podkoszulek, długi swetr i rozpinany swetr na wierzch, szalik, a na dwór (bo to był ubiór do zimnego pomieszczenia - do tego oczywiście kurtka, czapka, rękawiczki i rozmiar za duże buty, bo w takich cieplej :D

    6. Lubię podróżować samochodem (zarówno jako kierowca, jak i pasażer), jednak stan bezpieczeństwa na naszych drogach przyprawia mnie o lęk. Mam na myśli lekkomyślność wielu kierowców, przede wszystkim jazdę pod wpływem alkoholu i narkotyków (zatrważająco częste), a także zwykłą brawurę i nieuwagę, którą codziennie obserwuję.Przez to zamiast cieszyć się z podróży, obsesyjnie rozglądam się dookoła w poszukiwaniu wariatów drogowych...

    7. Mam niewiele wolnego czasu - po pracy na etacie zajmuję się muzyką. Pozostały wolny czas lubię poświęcać na gotowanie i pieczenie (co chyba akurat widać na blogu), aktywny wypoczynek (spacery, rower, taniec itp) i czytanie. Ostatnią przeczytaną książką była powieść "Tysiąc Wspaniałych Słońc" Khaleda Hosseini - bardzo dobrze napisana proza z nanowszą historią Afganistanu w tle, niesamowicie emocjonalna historia afgańskich kobiet. Ktoś miał okazję czytać?

    Blogi nominowane przeze mnie:
    http://przede-mnaa.blogspot.com/
    http://keepdestination.blogspot.com/
    http://nataszkowiecbabik.blogspot.com
    http://kwasnazelka.blogspot.com
    http://www.rozowaklara.pl
    http://agnieszkasportygirl.blogspot.com/
    http://nr1-fit.blogspot.com
    http://krolowa-karo.blogspot.com
    http://land-of-bliss.blogspot.com
    http://brunetteblend.blogspot.com
    http://dietamojapasja.pl
    http://mystylemyeveryday.blogspot.com
    http://czaszmianysiebie.blogspot.com
    http://wzniessie.blogspot.com
    http://befitandfeelamazing.blogspot.com



    środa, 10 września 2014

    Ciasto dyniowe

    Jestem wielbicielką dyni - zawsze mam zapas mrożonej lub pasteryzowanej. Używam jej do różnych dań, np. curry, placuszki, ale i ciasta. Moim ulubionym stało się to: wilgotne, przypominające pudding, zawiera dużo dyni, mąkę kukurydzianą i brązowy cukier, za to masła i mąki pszennej jest w nim niewiele, zatem jest to propozycja na mniej szkodliwy, a nawet pożywny cheat meal :)

    Składniki:
    - 1 kg miąższu z dyni
    - 100 ml wody
    - szczypta soli
    - 50 g masła
    - 130 g brązowego cukru
    - 2 łyżki ciemnego rumu
    - 100 g skórki pomarańczowej
    - 1/2 łyżeczki cynamonu
    - 1/4 łyżeczki imbiru
    - 1/4 łyżeczki kardamonu
    - (opcjonalnie: szczypta gałki muszkatołowej lub garam masali albo quatre epices)
    - 4 jajka
    - 150 ml śmietany (użyłam 18%)
    - 100 g mąki kukurydzianej
    - 50 g mąki pszennej
    - 1,5 łyżeczki sody oczyszczonej

    Dynię kroimy w kostkę i dusimy po d przykryciem z dodatkiem wody i soli, aż zmięknie i będzie można rozdrobnić ją na mus (ok. godziny). Zdejmujemy z ognia, miksujemy. Dodajemy masło, cukier, rum i przyprawy, ponownie miksujemy.
    Po przestudzeniu miksujemy ze śmietaną i żółtkami, a następnie - z przesianymi mąkami wraz z proszkiem do pieczenia. Z białek ubijamy sztywną pianę, którą delikatnie mieszamy z resztą masy.
    Przekładamy do wyłożonej pergaminem i lekko posmarowanej masłem formy (używam 2 keksówki lub dużą tortownicę - ważne, by ciasto wylane było na wysokość ok 5-7 cm). Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni (200 stopni bez termoobiegu) i pieczemy ok 50 minut (ciasto powinno zrumienić się, a w środku być nadal wilgotne, ale nie płynne). Po wystudzeniu chłodzimy w lodówce. Przed podaniem można posypać cukrem pudrem lub polać lukrem.


    wtorek, 9 września 2014

    Top 3 zdrowego i aktywnego życia

    Dziś moja lista Top 3 zdrowego i aktywnego życia. Dziękuję za nominację Agnieszce Sporty! http://agnieszkasportygirl.blogspot.com

    3. Zielona herbata - zdecydowanie mój ulubiony napój;) Zastępuje mi kawę, dodając pozytywnej energii, a do tego świetnie oczyszcza organizm. Dzięki niej czuję się od rana fit

    2. Ruch przy muzyce - nie wiem, jak inaczej to określić, bo nie mam na myśli jedynie tańca, ale także trening siłowy, cardio i sretching w rytm odpowiednio dobranej muzyki. Dodaje mi ona energii, a także pomaga się wyciszyć, zapomnieć o świecie zewnętrznym, a skupić na treningu, na swoim ciele. Po prostu najlepsze odprężenie.


    1. Pasja - trochę filozoficznie, ale taka jest prawda: bez pasji nie da się wytrwać w postanowieniach, utrzymać zmian w stylu życia. Obecnie ćwiczę i jem zdrowo, bo stało się to moją pasją. Próbowanie nowych przepisów, ulepszanie znanych potraw, aktywność fizyczna - to wszystko weszło mi w nawyk, ale także po prostu to polubiłam i nie wyobrażam sobie innego życia :)


    Do stworzenia swojej listy nominuję:
    Natalia P.
    http://nr1-fit.blogspot.com/
    Anna B
    http://wzniessie.blogspot.com/
    Aleksandra
    http://przede-mnaa.blogspot.com/


    niedziela, 7 września 2014

    Placuszki z musli i borówką amerykańską

    Sezon na moje ulubione truskawki i maliny skończył się, więc znalazłam kolejny owoc jagodowy ;) Ostatnio do wszystkiego dodaję borówkę amerykańską - do owsianki, jogurtu, twarożku, ale najbardziej smakuje mi w takich placuszkach:

    - 4 łyżki musli (płatki owsiane, rodzynki, orzechy laskowe, nasiona lnu)
    - 1 jajko
    - 1 łyżeczka siekanych migdałów
    - 100 g borówek
    - szczypta cynamonu
    - 1 łyżeczka miodu
    - 0.5 łyżeczki oleju
    Musli, jajko, migdały, cynamon i połowę borówek dokładnie wymieszać i usmażyć na oleju na patelni teflonowej. Posmarować miodem, posypać pozostałymi borówkami. I gotowe ;)