środa, 24 lutego 2016

Paryski weekend

Czas na obiecaną relację z weekendu w Paryżu :) 
Miasto to odwiedziłam po raz drugi i zamysł był taki, by nie zwiedzać kolejnych muzeów, a raczej poobserwować paryskie zycie i nieco z niego zasmakować. Dlatego głównie spacerowaliśmy i odwiedzaliśmy co ciekawsze miejsca, o których poniżej ;)

Nasz hotel zlokalizowany był w samym sercu 18tej dzielnicy Paryża, czyli na wzgórzu Montmartre. To moja ulubiona dzielnica ze względu na artystyczna historię i piękna, zabytkową architekturę, która nie jest tak klasyczna, jak w centrum miasta. Montmartre słynie z winnic (została już tylko jedna) i wiatraków - na zdjęciu restauracja Moulin de la Galette:

Dzielnica słynie z punktu widokowego - schodów u stóp bazyliki Sacre Coeur:


Panorama miasta ze schodów pod bazyliką:

To popularne miejsce na drinka na świeżym powietrzu - piwo lub (jak w naszym przypadku) wyborny, francuski cydr;)


Foto w oknie hotelowym, które urzekło mnie okiennicami :)

Taką "zabytkową" ścianę mieliśmy w pokoju;)

W niedzielę wybraliśmy się na typowe francuskie śniadanie do kawiarni serwującej ekologiczne jedzonko :) Nasze wspólne menu: croissant + naturalne dżemy, mleko z gorzką czekoladą, babeczka czekoladowa i herbata - poranne szaleństwo :P




Panoramę miasta mieliśmy okazję podziwiać z diabelskiego młyna umieszczonego na Placu Concorde. Ta atrakcja znajduje się tam od niedawna, ale polecam każdemu!


Widok na Sekwanę, wieżę Eiffla i Grande Palais:

Champse Elysees i La Defense w oddali:

Centrum miasta i Montmartre w tle

Opera Garnier:

Spacerkiem brzegiem Sekwany ku wieży Eiffla

Standardowe ujęcia na tle wieży :P


Poniedziałek zaczęliśmy od spaceru po Montmartre




Kolejny prezent urodzinowy - portret w pastelach od lokalnego artysty. Ładny, choc mało podobny - może artysta chciał mnie po prostu upiększyć :P


Następnie udali spacer od Centrum Pompidou:

Odwiedziliśmy także most zakochanych, znany m.in. z regularnych reportaży na temat wywożenia na złom poręczy, które już uginają się pod ciężarem zawieszonych na nich kłódek - legenda głosi bowiem, że taka kłódka zapewni stałość związku ;) Sfotografowałam także co ciekawsze kłódki ;)


Z mostu zakochanych szybko docieramy pod Notre Dame:

Oraz do ogrodu z tyłu katedry - ta strona budowali zdecydowanie bardziej mi sie podoba, a do tego nie ma tam tabunu turystów:

Następnie dotarliśmy do Panteonu:



Wieczorem z kolei siedzieliśmy przy stoliku na zewnątrz restauracji. Siedzenie na zewnątrz jest możliwe nawet w środku zimy dzięki specjalnemu ogrzewaniu.


żródło: http://www.terragalleria.com/images/france/fran42695.jpeg


Tak zakończył się ten piękny weekend... Wiem, że nie każdemu odpowiada klimat tego miasta, jednak ja jestem nim nadal zauroczona. Co prawda przykrym widokiem są obecnie patrole uzbrojonych żołnierzy, a z drugiej strony prowizoryczne obozy imigrantów rozbite pod mostami... Jednak nie chcę tutaj komentować sytuacji politycznej, a jedynie pokazać, co lubię w tym historycznym mieście :)


Na koniec ponownie zapraszam do obejrzenia teledysku zmontowanego ze zdjęć i wideo :)

11 komentarzy:

  1. Myślę, że ataki terrorystyczne odbiły piętno na tym mieście, ale Paryż już wiele przeszedł, więc i to pokona .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać. Piękne zdjęcia i wycieczka. Dziękuję ci.

      Usuń
    2. Obyś miała rację :)
      I dziękuję :)

      Usuń
  2. Kłódka z napisem "I love me" wymiata XD
    Paryż do Ciebie pasuje, piękna sesja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) A kłódka świetna, chciałabym wiedzieć, kto ją zawiesił :D

      Usuń
  3. Zazdroszczę wycieczki. Wspaniale byłoby zobaczyć Paryż. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdro ogromne!
    Byłam kiedyś w Paryżu, dawno dawno temu, spędziłam tam jeden dzień... Było cudownie, na pewno kiedyś znów się tam wybiorę, pytanie tylko kiedy :)
    Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! :) zmieniłam adres bloga z http://teraz-schudnę.blog.pl na http://vaniliowo-mi.blog.pl poprzednia nazwa już nie istnieje :) Teraz-schudne odnosiło się do mojej zeszłorocznej chęci zrzucania kilogramów, a teraz… już mi to nie jest tak potrzebne :D Więc użyłam swojej ksywki i nicku gdzie (Vanilkaa) do stworzenia nazwy bloga :D Od razu mi lepiej!
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia, piękny Paryż i piękna Ty :)

    OdpowiedzUsuń