sobota, 23 maja 2015

Gdy odchodzi bliska osoba...

Muszę przyznać, że długo wahałam się, czy publikować post o takiej tematyce, gdyż jest to bardzo osobisty i trudny temat dla mnie - niedawno straciłam członka bliskiej rodziny, osobę, z którą miałam codzienny kontakt... Po pewnym czasie stwierdzam jednak, że warto rozmawiać także o tak trudnych sprawach - niestety większość z nas prędzej czy później przez to przechodzi :(
Wiele czytałam w ciągu ostatnich tygodni porad psychologicznych na temat radzenia sobie ze stratą. Większość z nich wymienia podobne etapy żałoby:
  • "faza początkowa (3-4 tygodnie po pogrzebie) – żałobnicy reagują na stratę bliskiej osoby szokiem i niedowierzaniem w realną śmierć.
  • faza pośrednia (3-8 miesiąc po śmierci) – okres poszukiwania nowej tożsamości i uczenia się nowych ról, np. osieroconego rodzica, wdowy, wdowca.
  • faza odzyskiwania równowagi (około roku od śmierci) – wiąże się z pogodzeniem z realną sytuacją braku bliskiej osoby i zajęciem się życiem." (źródło: https://portal.abczdrowie.pl/jak-przezyc-smierc-bliskiej-osoby)
  • Podkreślana jest rola bliskich, udzielanie i przyjmowanie wsparcia, a także nie ukrywanie emocji, nieunikanie rozmów o zmarłej osobie. Radzi się także, by nie odcinać się od ludzi, nie rezygnować z zajęć, zanteresowań. Wszystko to brzmi bardzo logicznie, jednak jest trudne do osiągnięcia. Często członkowie rodziny obawiają się okazywania uczuć, by dodatkowo nie ranić osób najbardziej cierpiących - wdowy/wdowca itp. Jednak wszyscy bliscy cierpią po stracie, ich życie zmienia się o 180 stopni - nie tylko tracą osobę, która była wsparciem, ale często spada na nich także odpowiedzialność za inncyh członków rodziny.
    Z pewnością pogodzenie się ze stratą oraz przystosowanie się do życia bez bliskiej osoby wymaga czasu, czy jednak jest w rzeczywistości możliwe? Czy możliwe jest zaakceptowanie faktu, że osoba, z którą spędziliśmy większość życia, a nawet byłą jego sensem, nie jest już obecna, nie zobaczy naszych sukcesów, nie wesprze w trudnych chwilach?

    Te pytania pozostawię bez jednoznacznej odpowiedzi. Od siebie dodam tylko, że niemziernie się cieszę, że za życia mojej babci poświęcałam jej czas i uwagę, starałam się wyrażać wdzięczność za jej wsparcie. Miałam nadzieję, że dłużej będzie razem z nami, wierzę jednak, że duchem nadal jest blisko. Teraz za najważniejsze uważam wsparcie dla najbliższej rodziny, a także życie we wdzięczności za wszystko, co dobrego otrzymałam od niej, życie w taki sposób, by była dumna... tam, gdzie teraz jest...

    Na koniec podzielę się z Wami utworem, którego wykonanie zadedykowałam babci w podziękowaniu za wsparcie. Bardzo lubiła, gdy śpiewałam ten utwór, a także była to ostatnia piosenka, jaką dla niej wykonałam...


    13 komentarzy:

    1. Wreszcie czytam Twój wpis będąc w domu, więc mogłam odtworzyć sobie utwór ;-) Masz dźwieczny, czysty głos. Moje babcie i dziadkowie już dawno odeszli, teraz ma okres spokojny (choć nigdy nic nie wiadomo...), ale jeśli kiedyś będę żegnała rodziców, to będzie mi wyjątkowo smutno, bo nie mam rodzeństwa. Kiedy zmarł teść, widziałam jak mąż i dwie siostry razem sie trzymali, a ja będę tak naprawdę sama w swoim bólu. Zdarza mi sie o tym myśleć i wtedy robi mi się przykro na zapas - więc już rozwiewamy ponure myśli :-) Współczuję straty babci. Czas leczy każdą ranę...

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Dziękuję, a Tobie życzę, byś jak najdłużej miała bliskich przy sobie. Wzajemne wsparcie rodziny jest nieocenione. Szczerze mówiąc, mój tata jest w tej sytuacji, co Ty - jest jedynakiem. Nie ma zatem rodzeństwa dzielącego jego ból po tej stracie, jednak ze strony dzieci i żony jak najbardziej może liczyć na wsparcie...

        Usuń
    2. Trudny post, tak jak trudne jest życie. Wyrazy współczucia, piękny utwór.

      OdpowiedzUsuń
    3. Niektórzy mówią, że plusem opłakiwania czyjejś śmierci jest to, że ma się w ogóle kogoś, kogo warto opłakiwać.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Coś w tym jest... W każdym razie warto kochać ludzi, nawet za cenę późniejszego cierpienia...

        Usuń
    4. Śmierć nie jest łatwym tematem do rozmów. Jednak niestety następuje i zabiera nam nasze bliskie osoby. Mi zabrała dwóch dziadków i wiem o czym mówisz, bo również byli cząstką mojego życia. Pustka po zmarłej osobie jest i zawsze będzie, niestety. Zawsze kiedy przyjeżdżałam do jednej z babć było dziwnie, bo kogoś brakowało.
      Wyrazy współczucia, Kochana. Trzymaj się.

      Masz bardzo ładny głos. Babcia na pewno było dumna, kiedy słyszała jak śpiewasz. :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Dziękuję za miłe słowa.
        Z pewnością nie da się zapełnić pustki po stracie najbliższych, choć trzeba żyć dalej i funkcjonować w tej zmniejszonej rodzinie...

        Usuń
    5. Moje wyrazy współczucia.Temat trudny dla mnie nawet bardzo), nie lubię mówić i myśleć o śmierci bliskich. Choć wiem, że kto się urodził musi umrzeć! Im jesteśmy starsi tym częściej zdajemy sobie z tego sprawę. Ostatnio zaczęłam do tego podchodzić troszkę inaczej tzn. trzeba się cieszyć, że w ogóle mieliśmy okazję takie osoby poznać i być z nimi nawet przez "chwilę".

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. To prawda... choć niestety ta świadomość nie daje ulgi w cierpieniu :(

        Usuń
    6. Też kiedyś mocno przeżyłam stratę cioci, która była mi jak babcia, ale póki co nic smutniejszego mi się nie przytrafiło (niech zostanie tak jak najdłużej). Współczuje Ci straty. Mam nadzieje, że wszystko z czasem się u Ciebie poukłada!

      OdpowiedzUsuń
    7. Przykro mi z powodu straty bliskiej Ci osoby... Wybrałam ten post przypadkowo,ponieważ byłam ciekawa Twojego wokalu. Jest wyjątkowo delikatny i dziewczęcy - bardzo przyjemnie się Ciebie słucha :)

      OdpowiedzUsuń