piątek, 31 stycznia 2014

Fitness – styl życia


Po słowie wstępu na temat moich celów zawodowych, słów kilka o innych celach: mianowicie o byciu w formie.

Muszę przyznać, że przez kilka lat prowadziłam bloga o tematyce odchudzania. Myślałam nawet o wznowieniu go, ostatecznie jednak założyłam ten. Dlaczego? Ponieważ w tamtym opisywałam moje zmagania ze swoją figurą, z samooceną i samokontrolą w trudnym dla mnie momencie życia prywatnego. Dopiero, gdy uporałam się z tamtymi problemami, udało mi się skutecznie zrzucić nadbagaż kilogramów.

Nie zamierzam więc wracać do tamtych czasów, opowiem jednak po krótce o mojej walce o figurę.

Jako dziecko byłam szczupła i w dobrej formie. Kryzys przyszedł wraz z okresem dojrzewania – przytyłam do ok. 60 kg i zaczęłam eksperymenty z dietami. Na szczęście szybko wróciłam również do aktywności fizycznej – pływania, aerobic, tańca, jazdy na rowerze.

Zaczynałam studia ważąc niecałe 50 kg, wówczas jednak moje niepoukładane życie osobiste dało się we znaki i… zaczęła się zabawa w chowanego z efektem jojo.

Ponad rok temu uporałam się jednak z jedzeniem pod wpływem emocji i prowadzę zdrowy (no… w 80% zdrowy :P ) tryb życia.

Jak to wygląda w praktyce?

Trenuję prawie codziennie. Dostosowuję ilość treningów wzmacniających do ilości treningów tańca z moim zespołem. Gdy mam częste próby przed ważnym występem, np. 3-5/tydzień, to robię tylko podstawowe ćwiczenia na poszczególne grupy mięśni i obowiązkowy stretching. Gdy jednak mam mniej zajęć tanecznych, to nadrabiam treningami interwałowymi – uwielbiam porządnie się zmęczyć, a potem zrobić kilka minut wyciszającego stretchingu z elementami jogi. Wspaniały relaks J

Jeśli chodzi o dietę, to nie jestem aż tak zdyscyplinowana w tej kwestii, nad czym boleję. Mam zdrowe nawyki, nie lubię fast-foodu, tłustych przekąsek itp., nie sięgam też po produkty bardzo słodkie, chętnie jednak jem gorzką czekoladę, ciastka zbożowe, drożdżówki czy pełnoziarniste pieczywo ze słodkimi dodatkami, np. nutella. Nad tym chcę teraz pracować. Nie chcę rezygnować z takich produktów jednocześnie, bo spożywanie ich w ograniczonych ilościach chroni mnie przed objadaniem się nimi w chwilach słabości. Ale potrzebuję większej dyscypliny.

Gdy mam motywację, mój jadłospis wygląda mniej więcej tak:

1.       Owsianka, jogurt lub omlet z owocami, orzechami, ziarnami itp.

2.       Pieczywo pełnoziarniste z nutellą, masłem orzechowym lub dżemem / drożdzówka / czekolada gorzka + np. herbata z mlekiem

3.       Pełnoziarnista kanapka z serem / Ryż z soczewicą, do tego warzywa

4.       Jogurt / serek (naturalne) / bakalie + owoce, ziarna itp.

5.       Obiadokolacja, np. makaron, ryż, ziemniaki lub placki (pełnoziarniste) + ryba / jajka / czasem drób, + warzywa

6.       Mleko / pieczywo chrupkie itp. – drobna przekąska, jeśli jestem głodna wieczorem

 

Tak to wygląda w dni pracy, gdy mam wolne, obiad jestem 3cim lub 4tym posiłkiem.

Gdy nie jestem zmotywowana, wkradają się dodatkowe porcje i tego właśnie chcę unikać.

Podsumowując opiszę jeszcze po krótce mój cel: jestem zadowolona z uzyskanej wagi i z tego, że od kilku miesięcy ją utrzymuję, chcę jednak doszlifować swoje ciało, pozbyć się resztek „skórki pomarańczowej” i „boczków”. Nie chodzi mi więc nawet o utratę wagi, a poprawę jędrności – zgubienie ok 2 kg i kilku centymetrów z obwodów powinno załatwić sprawę

Chętnie oczywiście poczytam Wasze komentarze odnośnie mojego jadłospisu i podejścia do tematu!

Jeszcze kilka fotek ukazujących zmianę:

Lato 2012:

Lato 2013:

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz