Literatura na temat motywacji podsuwa nam wiele pomysłów na rozpoczęcie działania: wyznaczenie celów, sposobu ich realizacji, znalezienia motywujących powodów itd. Wspomina się także o tym, by zdecydowanie dążyć do celu. Jednak niewiele mówi się o przeszkodach, które stawia przed nami własny umysł.
Rozpoczęcie działania często jest całkiem przyjemną częścią procesu. Przyjemnie jest robić plany, wyobrażać sobie osiągnięcie celu. Problem pojawia się po pewnym czasie, gdy ta pierwsza iskra wygasa, różnego rodzaju problemy dnia codziennego biorą górę i wyznaczone cele tracą na znaczeniu w ich obliczu, lub nawet wydają się przeszkodą w poradzeniu sobie z codziennością. Zdarza się też, że zmiany, które wprowadzamy, do których dążymy, są tak dużę, że momentami nas przerażają. Mogą nawet budzić wątpliowści co do zasadności swoich planów.
Osobiście często się z tym zmagam i nie sądzę, bym była odosobnionym przypadkiem. Znam wiele osób, które zaczynają się zdrowo odżywiać, chodzić na fitness, biegać itp, jednak po pewnym czasie dopada je zmęczenie, brak czasu na przygotowywanie posiłków czy udział w zajęciach, a po złamaniu kilku danych sobie obietnic - rezygnują całkowicie z wyznaczonego celu, czy odkłądają go "na potem". Wiele osób planuje zdobycie nowych kwalifikacji, np. język obcy, jednak przejściowe problemy finansowe czy też nadmiar codziennych zajęć powodują kryzys, który ostatecznie tłumi zapał do nauki i także powoduje odłożenie tych planów. Podobne przykłady można mnożyć - zmiana pracy, założenie działalności gospodarczej, napisanie książki itd.
Kryzys motywacji zdarza się więc często. Jak zatem sobie z nim radzić? Moim zdaniem najlepszym sposobem jest zadanie sobie pytania: "czy chcę kontynuować tą czynność, czy też nie"? Wydaje się to banałem, wręcz pytaniem retorycznym. Jednak niejednokrotnie szczera odpowiedź może nas zaskoczyć, a na pewno może zmienić nastawienie.
Jeśli postanowiłaś poprawić swoją kondycję, bo nie czujesz się komfortowo dostając zadyszki już przy wspięciu się po schodach na pierwsze piętro, a w twojej głowie mnożą się wymówki sugerujące rezygnację z zaplanowanego treningu, to pod wpływem zadania sobie takiego pytania powinnaś wyobrazić sobie siebie zdyszaną do nieprzytomności po pokonaniu kilku schodów. Jeśli to cię przeraża, to szybko odzyskasz chęć do ćwiczeń. Natomiast jeżeli postanowiłaś się odchudzić, by zrobić na złość swojemu byłemu, koleżance czy po prostu kupić zbyt krótką mini, to może to pytanie uświadomi, ci, że w rzeczywiśtości wolisz siebie z lekkimi krągłościami i wcale nie masz ochoty dążyć do anorektycznego rozmiaru zero.
U mnie sprawdza się powiedzenie "Mogę wszystko, nic nie muszę" - trochę mnie ono bawi, ale daje też poczucie swobody i wyboru. Od razu lepiej się czuję z taką świadomością :)
Tylko jak sobie poradzić z kryzysem, który odbiera nam energię do działania, choć szczerze chcemy dążyć do swojego celu? O tym w kolejnym poście;)
Doskonałe motto na zdjęciu! ;)
OdpowiedzUsuńTak pół-żartem, pół-serio ;) Ale lubię sobie to czasem powtórzyć :D
UsuńŚrednio raz w miesiącu dopada mnie taki dół. Myślę wtedy, że tracę czas na blog, że wymyśliłam sobie głupoty, a potem siadam i myślę, myślę. Aż dochodzę do wniosku, że gdyby nie to pisanie to nie wiedziałabym co z wolnym czasem zrobić ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak to działa ;) Zresztą Twój blog jest świetny, więc stratą czasu nazwać go nie można! :)
UsuńMnie najbardziej rozwalają beznadziejne sytuacje w związku i to przez nie zwykle miewam zastoje. Mój M. czasami tak mi namiesza, że się wszystkiego odechciewa. Zastanawiam się, skąd takiego dzieciaka wytrzasnełam. A tak na poważnie, demotywująco działa też brak stabilizacji. Osiągniecie spokoju, równowagi, poczucia bezpieczeństwa jest (prawie) gwarantem sukcesu :-)
OdpowiedzUsuńTo też prawda - wszelkie osobiste problemy odbijają się na naszej pracy, motywacji. Zresztą sama po sobie widzę, jak wiele zmieniło się w moim życiu na lepsze, od kiedy znalazłam wspaniałego partnera, na którym mogę polegać :)
UsuńWarto mieć plany i marzenia oraz realizować je :). Niestety z własnego doświadczenia wiem, że wszystkiego zrobić się nie da, bo albo zabraknie nam czasu albo pieniędzy!
OdpowiedzUsuńNiestety wszystkiego zrobić się nie da, jednak o realizację ważnych dla nas celów warto walczyć :)
UsuńJa to u siebie nazywam slomianym zapalem - milion rzeczy zaczynam, zaledwie garstke doprowadzam do finalu...
OdpowiedzUsuńWłaśnie sęk w tym, by zapał nie okazał się słomianym ;)
UsuńJa, jeśli naprawdę czegoś chcę, to motywację utrzymuję na takim poziomie, że nie rezygnuję, czasem tylko zrobię sobie np. dzień czy dwa luzu :)
OdpowiedzUsuńTo jest najlepszy sposób :)
Usuń