O swoich celach
wspominałam już we wcześniejszych notkach – są one określone i wyznaczyłam czas
ich realizacji. Są to zarówno cele długoterminowe, jak i bieżące zadania
niezbędne do realizacji tych celów. Potrafię też zaplanować czas
wykonania poszczególnych czynności.
Wszystkie te
szczegółowe zadania po prostu zapamiętuję i do tej pory dobrą pamięć uznawałam
za swój atut. Zdałam sobie jednak sprawę, że taki system zmusza mnie do nieustannego
myślenia o swoich planach, co powoduje ciągły stres. Postanowiłam zatem zacząć
zapisywać swoje zadania.
Zamierzam tworzyć
szczegółową listę na dany dzień, zawierającą czas oraz czynności do wykonania.
Nie mam nawyku korzystania z kalendarza, a
istotne rzeczy zapisuję w telefonie. Z tej właśnie metody skorzystam i w tym
wypadku. Następnie usuwam te dane ze swoich myśli do czasu, gdy alarm mi o nich
przypomni ;) Wypróbowuję taż kalendarz google, jednak ta opcja stanie się
wygodniejsza, gdy wreszcie nabędę smartphone i będę mogła zsynchronizować z nim
ten kalendarz.
Pewnie trudno
będzie się przyzwyczaić, jednak muszę to zrobić, bo inaczej natłok myśli
doprowadzi mnie niebawem do obłędu :/
A czy Wy macie
sprawdzone sposoby na organizację pracy bez zbędnego stresu? Znam wiele osób
preferujących kalendarz i ten sposób faktycznie wydaje się być przejrzysty,
jednak nie wyobrażam sobie noszenie go wszędzie ze sobą, bo już bez tego moja
torba jest zwykle wypchana po brzegi :)
taka lista to bardzo fajny pomysł : ) kalendarz google również polecam od kiedy jestem szczęśliwą posiadaczką smartfona. pozdrawiam i życzę realizacji celów!
OdpowiedzUsuńJa chyba jestem tradycjonalistką i nie przepadam za elektronicznymi kalendarzami jednak z papierową wersją nigdy sie nie rozstaje ;)
OdpowiedzUsuńO, to tak jak ja! Próbowałam i na komórce i w komputerze, ale nie wyszło. Za to z powodzeniem stosuję tylko i wyłącznie kieszonkowy kalendarz, mieszczący się w torebce (nie waży dużo!). Warto odciążyć myśli, co zapisane przestaje zawracać nam głowę. Chociaż ostatnio się śmiałam, że przez te ciągle robienie notatek chyba pamięć mi się psuję, bo doszło do sytuacji, że jak nie zapiszę to na bank zapomnę :)
UsuńWłaśnie tego się obawiam - zawsze wydawało mi się, że pamiętając o rzeczach do zrobienia ćwiczę pamięć, a inaczej zrobi sobie ona wolne ;)
UsuńTradycyjny kalendarz wydaje się być bardziej przystępny, do tego można znaleźć sobie ładny, który będzie się fobrze kojarzył. Może jeszcze się przekonam do takiej wersji ;)
Natłok myśli w postaci "muszę zrobić jeszcze to....i nie mogę zapomnieć o zrobieniu tamtego i tego i jeszcze powinnam zająć się tym...." potrafi bardzo znacząco podnieść poziom stresu. Ja też korzystam z list rzeczy do zrobienia, ale tylko w przypadku, gdy są to rzeczy konieczne, a nie zawsze przyjemne. O tych sprawiających mi przyjemność raczej pamiętam.
OdpowiedzUsuńMam klasyczny kalendarz służący bardziej za notatnik niż terminarz. Z tego telefonicznego korzystam tylko w ostateczności.
Powodzenia! :)
W moim przypadku rzeczy przyjemne wiążą się nieraz ze zobowiązaniami (próba z zespołem, nagranie na zlecenie itp), więc dochodzi poczucie obowiązku, które zawsze trochę mnie stresuje.
UsuńI nie chodzi o to, że zapominam. Czytałam ostatnio o zapisywaniu takiego planu dnia, by unikać stresu związanego z ciągłym myśleniem o zadaniach do wykonania. Zamiast tego należy je zapisać i nie martwić się nimi aż do czasu realizacji :)
U mnie z organizacją nie jest tak źle, ale mimo to papierowa wersja elektronicznego organizatora codziennie gości na moim biurku. Można być mistrzem w zapamiętywaniu informacji, ale nic nie zastąpi notatnika, czy kalendarza. Nie ważne w jakiej on jest wersji.
OdpowiedzUsuń