Po słowie wstępu
na temat moich celów zawodowych, słów kilka o innych celach: mianowicie o byciu
w formie.
Muszę przyznać,
że przez kilka lat prowadziłam bloga o tematyce odchudzania. Myślałam nawet o
wznowieniu go, ostatecznie jednak założyłam ten. Dlaczego? Ponieważ w tamtym
opisywałam moje zmagania ze swoją figurą, z samooceną i samokontrolą w trudnym
dla mnie momencie życia prywatnego. Dopiero, gdy uporałam się z tamtymi
problemami, udało mi się skutecznie zrzucić nadbagaż kilogramów.
Nie zamierzam
więc wracać do tamtych czasów, opowiem jednak po krótce o mojej walce o figurę.
Jako dziecko
byłam szczupła i w dobrej formie. Kryzys przyszedł wraz z okresem dojrzewania –
przytyłam do ok. 60 kg i zaczęłam eksperymenty z dietami. Na szczęście szybko
wróciłam również do aktywności fizycznej – pływania, aerobic, tańca, jazdy na
rowerze.
Zaczynałam studia
ważąc niecałe 50 kg, wówczas jednak moje niepoukładane życie osobiste dało się
we znaki i… zaczęła się zabawa w chowanego z efektem jojo.
Ponad rok temu uporałam
się jednak z jedzeniem pod wpływem emocji i prowadzę zdrowy (no… w 80% zdrowy
:P ) tryb życia.
Jak to wygląda w
praktyce?
Trenuję prawie
codziennie. Dostosowuję ilość treningów wzmacniających do ilości treningów
tańca z moim zespołem. Gdy mam częste próby przed ważnym występem, np.
3-5/tydzień, to robię tylko podstawowe ćwiczenia na poszczególne grupy mięśni i
obowiązkowy stretching. Gdy jednak mam mniej zajęć tanecznych, to nadrabiam
treningami interwałowymi – uwielbiam porządnie się zmęczyć, a potem zrobić
kilka minut wyciszającego stretchingu z elementami jogi. Wspaniały relaks J
Jeśli chodzi o
dietę, to nie jestem aż tak zdyscyplinowana w tej kwestii, nad czym boleję. Mam
zdrowe nawyki, nie lubię fast-foodu, tłustych przekąsek itp., nie sięgam też po
produkty bardzo słodkie, chętnie jednak jem gorzką czekoladę, ciastka zbożowe,
drożdżówki czy pełnoziarniste pieczywo ze słodkimi dodatkami, np. nutella. Nad
tym chcę teraz pracować. Nie chcę rezygnować z takich produktów jednocześnie,
bo spożywanie ich w ograniczonych ilościach chroni mnie przed objadaniem się
nimi w chwilach słabości. Ale potrzebuję większej dyscypliny.
Gdy mam
motywację, mój jadłospis wygląda mniej więcej tak:
1.
Owsianka,
jogurt lub omlet z owocami, orzechami, ziarnami itp.
2.
Pieczywo
pełnoziarniste z nutellą, masłem orzechowym lub dżemem / drożdzówka / czekolada
gorzka + np. herbata z mlekiem
3.
Pełnoziarnista
kanapka z serem / Ryż z soczewicą, do tego warzywa
4.
Jogurt
/ serek (naturalne) / bakalie + owoce, ziarna itp.
5.
Obiadokolacja,
np. makaron, ryż, ziemniaki lub placki (pełnoziarniste) + ryba / jajka / czasem
drób, + warzywa
6.
Mleko
/ pieczywo chrupkie itp. – drobna przekąska, jeśli jestem głodna wieczorem
Tak to wygląda w
dni pracy, gdy mam wolne, obiad jestem 3cim lub 4tym posiłkiem.
Gdy nie jestem
zmotywowana, wkradają się dodatkowe porcje i tego właśnie chcę unikać.
Podsumowując
opiszę jeszcze po krótce mój cel: jestem zadowolona z uzyskanej wagi i z tego,
że od kilku miesięcy ją utrzymuję, chcę jednak doszlifować swoje ciało, pozbyć
się resztek „skórki pomarańczowej” i „boczków”. Nie chodzi mi więc nawet o utratę
wagi, a poprawę jędrności – zgubienie ok 2 kg i kilku centymetrów z obwodów
powinno załatwić sprawę
Chętnie
oczywiście poczytam Wasze komentarze odnośnie mojego jadłospisu i podejścia do
tematu!
Jeszcze kilka
fotek ukazujących zmianę:
Lato 2012:
Lato 2013:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz