Nareszcie udało mi się nieco odetchnąć. Teledysk gotowy, czeka na premierę, choreografia na występ gotowa... Teraz tylko próby i szlifowanie materiału. Zmobilizowało mnie to do małego podsumowania tego, co działo się u mnie przez ostatni rok, czy raczej 16 miesięcy, czyli czas od powrotu z Japonii.
Najbardziej widoczna zmiana to... moja waga :P Mój organizm wyraźnie nie polubił klimatu północnej Japonii albo tamtejszej diety, albo jednego i drugiego :D Mimo intensywnych treningów i spożywania domowych posiłków z naturanych produktów moja waga szalała i do domu wróciłam ważąc 56 kg... Po powrocie jednak wróciłam do swoich "polskich" nawyków żywieniowych i waga pomału wracał do normy. Tej wiosny wskazała 48 kg, czyli moją najlepszą wagę :) Oczywiście stale ćwiczę i pozostaję w formie, więc proszę mnie nie posądzać o utratę samych mięśni :P
Poniżej zdjęcie porównawcze. Wiem, że na tym pierwszym wiele nie widać, ale niestety nie zachowałam żadnych zdjęć z tego okresu ukazujących wyraźnie te nabyte kilogramy ;)
A inne zmiany? Jest ich mniej, niż to sobie zakładałam, ale i tak działo się sporo:
Natchniona przygodą, chciałam zmienić pracę. To się nie stało - nadal pracuję na etacie w korporacji, jednak udało się awansować i dostać wyraźną podwyżkę, co również dało mi wielką satysfakcję ;)
A co do pracy artystycznej, to trochę się podziało ;) Nagrałam i wyprodukowałam kilka utworów, nawiązałam różne współprace, występowałam tu i tam... Oczywiście ciągle mi mało, stąd też taki zapał do dalszej pracy: uczęszczanie na zajęcia z emisji głosu, kolejny teledysk, współpraca z tancerkami.
Po co to wszystko? Bo uwielbiam to, co robię... bo każdy występ dodaje mi skrzydeł... bo gdy śpiewam, to czuję, że żyję... Jeśli też macie jakąś życiową pasję, to wiecie, co mam na myśli :)